Malwa
Właścicielka Stajni
Dołączył: 10 Sie 2007
Posty: 195
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 15:30, 11 Sie 2007 Temat postu: Praca nad zaufaniem |
|
|
Czas: 1,5 godziny
Data: 8 lipca
Pogoda: ciepło (21 stopni), lekki wiatr
Miejsce: półhala
Trener: Malwa
Cel treningu: zaufanie konia do mnie
Do zawodów: Zgrana Para, hipodrom Galop
PRZEBIEG TRENINGU
Join-up
Przed rozpoczęciem pracy przeprowadziłam join-up z Botaniką. Nie będę opisywać, bo to zawsze tak samo wygląda, powiem tylko, że podeszła i za mną chodziła.
Rozgrzewka
W ramach rozgrzewki jakieś dziesięć minut stępowąłyśmy, 5 kłusowałyśmy.
Bocia na początku nie była zachwycona, że to nie Kaloryffer siedzi na jej grzbiecie, tylko jakaś śmieszna Malwa, ale potem zaczeła mnie akceptować. W kłusie czuła sie juz dość pewnie. Pod koniec byłam w stanie już nad nią panować. Zabrałyśmy sie do pracy zasadniczej.
Trening właściwy
Przed treningiem zaniosłam do hali stacjonaty i drągi. Bynajmniej nie po to, by skakać, ale by ustawić "tor jazdy". Zrobiłam korytarze z przeszkód. Była tylko jedna możliwość jazdy, dużo zakrętów. Cały czas jeździmy bez ogłowia, tylko siodło. Najpierw jeździłyśmy normalnie, stępem, przez naszą trasę. Trzy razy stępem, zawsze w tę sama strone. Potem kłusem. Następnie zasłoniłam Botce oczy (nie była zachwycona, ale w końcu się na to zgodziła - moc Join-up'u) Potem starałam się ja przeprowadzic na slepo przez tor. Oczywiście, nie za pierwszysm i nie za drugim razem się udało. Po wielu próbach wkońcu Bota sie przełamała. Próbawałam jeszcze parę razy i przeszłam w kłus. To też sie udało. Potem postanowiłam, że ustawię tor inaczej i tez spróbuję. Tak też zrobiłam. Za pierwszym razem Botanika wyraziła swójsprzeciw, ale potem zaczeło się udawać. Potem ustawiłam tor tak jak przedtem i zawiązałm oczy sobie. Teraz role się zamieniły - Bota prowadziłam nie. Mam do niej dość zaufania, by sie zgodzić na takie posunięcie. Początkowo czułam sie niepewnie, ale sie przyzwyczaiłam. Nie stosowałam rzadnych pomocy, Bocia robiła wszystko sama. Przeszła test pomyślnie. Zdjełam opaske z oczy i poklepałam ja po szyi. Ponownie zmieniłam ustawienie na takie, którego jeszcze nie było. Nie wiązałam oczy, ale usiadłam na Botanice zupełnie luźno. To ona prowdziła. Potem to samo, tylko w drugą strone i z zawiązanymi oczami.
Rozluźnienie
Botanika bardzo dobrze sie spisała. Na koniec jakieś dwie minutki pogalopawałyśmy i potem spokojny kłus. Kiedy z niej zeszłam, i zaprowadziłam do boksu, wytarzała się, jak to ma w zwyczaju. Kochane konisko... Wyczyściłam ją i poszłam zabrać stacjonaty z półhali. Kiedy zaniosłam ostatnie, Fata, Topcia i Bocia były na boskach zewnętrznych, i "plotkowały" Wija siedziała na grzbiecie Botaniki - to jesj stara kumpelka ze stajni, przecież.
PODSUMOWANIE
Trening oceniam jako: znakomity
Co udało się zrobić: Botanika nie bała sie zaufać nowej właścicielce, pozwoliła mi sobą pokierować.
Czego nie udało sie zrobić: Od razu przejechać trasy z zasłoniętymi oczami Boty. Ale to chyba nie jest możliwe, kiedy koń i jeździec nie znają sie tak długo.
Nad czym jeszcze będziemy pracować: Nad pełnym zaufaniem Boci do mnie. Ale już jest dobrze.
Post został pochwalony 0 razy
|
|