Malwa
Właścicielka Stajni
Dołączył: 10 Sie 2007
Posty: 195
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 15:33, 11 Sie 2007 Temat postu: Relacja o zaufaniu |
|
|
Nasze częste treningi zaufania zdziałały cuda - Bota ufa mi całkowicie. Bez problemu zasłaniam jej oczy, nie krępuje jej to. Możemy juz jeździc bez problemów. Myślę, że nie będziemy miały problemów na zawodach. dzisia tez ćwiczyłam z Botaniką. Z zasłoniętymi oczami reaguje na najlżejsze pomoce, takie jak cmokanie i wydech powietrza.
Ostatnio, tak jak FITF, biegam z końmi. Bota chyba lubi to najbardziej. Ma porządnie rozwinięte mięśnie. Za pierwszym razem nie mogłam dotrzymać jej kroku. Musiała zejść do powolnego kłusa. Ale teraz i ja nabrałam kondycji. Często zabieram na spacery tez Bursztyna - to mu dobrze zrobi na kondycję. Szkoda, że sprzedaję go Werze, ale przeciez nie można mie tylu koni w pięciu boksach.
Dostrzegłam tez w zachowaniu Boci dużą zmianę. Kiedy przyjechała do Fuksji, wszystko było dla niej "nowe" i pełne uroku. Nie było fragmentu pastwiska, na którym by nie stanęła. Wszędzie chodziła z Wiją, chyba dlatego, że ja już znała - chciała się "ubezpieczyć".
Teraz jest inaczej. Chodzi z całkowitą swobodą, nie wsadza wszędzie pyszczka. Nadal przebywa z kotką, ale z innymi zwierzętami też znalazła wspólny język. Bardzo często sie ja widuje z... Milką. Nie wiem, dlaczego akórat ja sobie tak szczególnie upodobała, ale inne konie i zwierzęta tez duzo dla niej znaczą. Na pastwisku zawsze stoja w grupie. Wszyscy - konie, źrebaki, krowa, koza, kury... nawet Wija, często chodzi po pastwisku.
Kiedyś założyłam *Botanice kantar i przypiełam do niego linę jako wodze. Wsiadła na oklep, i postanowiłam ćwiczyć pastwisku B. Zapomniałam jednak zamknąć na nie bramę, a konie były na pastwisku A. Spostrzegła to Trinny. Nawet nie wiem kiedy przyszła, kiedy jechałyśmy tak, że widziałam bramę, zobaczyłam Trinity stojącą jak słup i wodzacą oczami za Botą. Stwierdziłam, że przed tym koniem nic się nie ukryje. Skierowałam Botę w jej stronę i w galopie do niej podbiegłysmy. Stała sobie spokojnie, lekko pszechylając głowę w lewo. Powiedziałam: "Trinny, w tył w zwrot! Tylko czekać, aż Topcia sie zaniepokoi!" I ze śmiechem zeskoczyłam z konia. Trinny miała na sobie kantar, więc ją chwyciłam i wróciłam na pastwisko A. Kiedy doszłyśmy do klaczy, poważnie się zastanawiałam, czy ich do siebie nie przywiązać.
Odchodząc ze źrebakiem, nie dałam Boci sygnału, by została, więc poszła ona za mną. To mi wyszło na rękę, bo nie musiałam wracać na piechotę. W siadłam na Bote i kłusem poszłyśmy na pastwisko B. Kiedy zamykałam bramę, Botanika skubneła sobie trawkę. Uznałam, że dobrze by było poćwiczyć z ziemi. Odpięłam linke z jednej strony i chwyciłam ją. Chwilę bobiegałyśmy, potem pobawiłam się z nią w sugestię.
Post został pochwalony 0 razy
|
|