Malwa
Właścicielka Stajni
Dołączył: 10 Sie 2007
Posty: 195
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 15:26, 11 Sie 2007 Temat postu: Trening Ujeżdżeniowy |
|
|
Postanowiłam potrenowac pod kątem ujeżdżenia L4 - jest to bardzo ładny, symetryczny przejazd z serpentynami i żuciem z ręki.
Zabrałam Botanikę z pastwiska. Nie chcę jej przetrenowywac przed zawodami, a wręcz odwrotnie - postanowiłam trenować krótko, acz intensywnie. Na barierce ujeżdżalni już wisiało wcześniej przygotowane siodło i ogłowie. Szybko wyczyściłam konia, osiodłałam, chwyciłam bat, wsiadłam i rozpoczęłam.
W ramach rozgrzewki, czyli tradycyjnych piętnastu minut stępo-kłusa, postanowiłam ćwiczyć skręty od dosiadu, ewentualnie łydek. Chodziłam po wężykach i serpentynach skręcając najpierw dosiadem, a później, jeśli nie zareagowała odpowiednio, używając łydek. Bota szła ładnie, głównie od dosiadu, pare razy musiałam ją skorygować łydkami. Następnie zaczęłyśmy jechać - w ramach nauki programu - czworobok, ale tylko stępem. Czyli pozbierałam wodze, jeszcze na kole ustawiłam Botę (coraz mocniej się ganaszuje i zad podstawia - magia pracy u podstaw naturalnych metod). Następnie w tym stępie pośrednim wjechałam na linię środkową i zatrzymałam ją, starając sie używac tylko wstrzymującego dosiadu i lekkiej parady dłońmi. Następnie przerobiłam cały przejazds, pilnie zwracając uwagę na odpowiednie wygięcie - to, ze jest to stęp, to nie znaczy, że Bota ma sobie kwiatki wąchać i patrzeć sobie na zad... Skończywszy przejazd w stępie zaczęłyśmy robić go w kłusie. Czyli zatrzymanie ze stępa, ukłon i wypchnięcie dosiadem. Jechałam kłusem ćwiczebnym. Skręt w prawo, mocne wyjechanie łuku i zaraz serpentyna, przy pilnowaniu, by Bota tylko dojechała do linii środkowej, a nie wyjeżzała poza nią. W kłusie pokonane koło na galop, po środku czworoboku. Następne koło i stęp. Na swobodnym dałam luźną wodze, Bota wyciągnęła szyję, ale pilnowałam, by łydki wskazywały jej prosty kierunek. Następnie pozbieranie wodzy, podebranie Boty, zakłusowanie i kolejna serpentyna, która wyszła całkiem nięxle, z poprawnym wygięciem od wewnetrznych łydek. Przejazd do końca programu i zatrzymanie z kłusa (efekt taki sobie, nogi postawiła ciut nierówno). Teraz dałam jej chwilę luzu na wodzy.
Teraz ćwiczenie na galop - zagalopowania i koła. Generalnie zamknęłam się w powtarzaniu na dwie strony dwóch ćwiczeń: Najpierw jazdy po liniach prostych, pócniej kręcenia kół i wyjeżzania na proste. Czyli wyprostowanie oraz zamykanie i otwieranie konia w galopie. Zarazem starałm się maksymalnie poprawnie jechać, ładnym, konkursowym stylem - bo ten typowy treningowy jest bardziej terenowy. Znane juz sobie ćwiczenia Botanika wykonała najlepiej jak potrafi, a i ja się postarałam. Przeszłyśmy do kłusa i do stępa.
Chce jeszcze pojechac sam przejazd, z galopami, by sprawdzić, czy aby na pewno umiemy. Więc zebrałam mocniej Botę, ustawiłam na pomoce. Mocnien wyjechałam ciasny łuk na linię środkową, przygotowałam się do zatrzymania i działanie krztyża wzmocniełam łydkami - Bota stanęła prawie idealnie równo. Ukłoniłam sie do niewidzialnej publiczności, wzięłam poprawiłam wodze i dosiadem z lekka łydką wypchnęłam Botę do przodu. Zakłusowała, dojechałyśmy do końca, łuk w prawo i serpentyna. Wyszła dobrze, mocniejsze działanie dosiadu na zakrętach. Na jednym łuku mocniej popędziłam Bote, by jej kłus poszedł bardziej do góry - stał się milszy dla oka. W F cofnęłam lekko zenwetrzną łydkę i przy wypochnięciu i półparadzie zagalopowałyśmy na dobra nogę. Kolejne koło w galopie wyszło nam trochę jajowato, ale z mojej winy, nie z winy konia - pomyliłam literki i chciałam to skorygować... Przejście do kłusa i koło w kłusie - z wykonywaniem żucia z ręki. Czyli leciutkie półparady, poluźnienie kontaktu. Bota opuściła się, zaczeła intensywniej rzuć, wypadło to bardzo ładnie. Przejście do stępa i wjazd na przekątną. Ja oddałam wodze, Bota wyciągneła szyję, a ja łydkami pilnowałam linii prostej. Pod koniec zebrałam wodze i raz jeszcze ruszyłam kłusem od dosiadu. Wewnętrzną łydka wygięłam Botę do serpentyny, zmieniajac ustawienie zaleznie od łuku. Zagalowanie na lewo wyszło bez problemu - Bota jest lewonozna i z tym nigdy nie miałyśmy problemu. Tak samo z kołem na lewo. Jeszcze tylko przejście do kłusa, zmiana kierunku, ostatnie mocne wyjechanie łuku i uśmiech dla dobrego wrażenia, mobilizacja, wjazd na środkową - chyba idealnie równo po linii prostej - i zatrzymanie, z tradycyjnie odstawioną noga (ja już wątpię w to, czy my kiedyś staniemy równo). Ukłon do publiczności, radosny uśmiech dla Boty, luźna wodza i... w teren na koniec.
Trener: FITF
Post został pochwalony 0 razy
|
|