|
WSR Du Weldenvarden (Fuksja) Wirtualna Stajnia Rysunkowa
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Malwa
Właścicielka Stajni
Dołączył: 10 Sie 2007
Posty: 195
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 20:29, 03 Maj 2008 Temat postu: Wizyty weterynarza |
|
|
Sprowadziłam Lensa z padoku i wstawiłam do boksu. Kiedy dotknęłam jego nogi, widać było, że go boli. Noga była strasznie spuchnięta. Przyniosłam szybko apteczkę. Wyjęłam bandaż i zanurzyłam w altacecie. Owinęłam mu nogę tym bandażem, a na to - grube owijki polarowe. Po chwili namysłu wzięłam też ochraniacz stajenny (normalnie na niego za duży, teraz - w sam raz) i włożyłam mu ostrożnie na nogę. Wtedy weszła Wolfe.
-I?
-Nie najlepiej... na razie zrobiłam to, co mogłam. Potem radzę stosować wcierkę i okłady. Nie zapominaj o ochraniaczach, by sobie dodatkowo nie uraził. Będę codziennie kontrolować stan nogi.
-Dziękuję - powiedziała.
-Nie ma za co. To było konieczne. Jak mogłam postąpić inaczej?
Spakowałam apteczkę, wstałam i pogładziłam Lensa po szyi.
-Dzielny byłeś - uśmiechnęłam sie smutno.
-Teraz muszę iść - zwróciłam się do Wolf. - Jeszcze
go dziś odwiedzę, zmienię okład. Myślę też, że powinnaś mu teraz dac lekki środek przeciwbólowy - pogrzebałam w torbie i wręczyłam jej buteleczkę - daj mu teraz.
-Dobrze. Jeszcze raz dzięki!
-To moja praca - powiedziałam i wyszłam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Malwa
Właścicielka Stajni
Dołączył: 10 Sie 2007
Posty: 195
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 21:07, 04 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Kiedy znów przyszłam na kontrolę, poprosiłam Lensa o pokazanie nogi:
-No, pokaż nóżkę, zobaczymy, jak się z nią dzieje...
Delikatnie zdjęłam ochraniacz, rozwinęłam kocyk, potem bandaż. Noga wciąż spuchnięta i słaba. Na pewno boli.
Kiedy oglądałam kopyto, spostrzegłam, ze podkowa się trochę rusza.
-Ross... pozwól na sekundę - zawołałam przez ramię do Wolf, która pastowała jego siodło na korytarzu.
Natychmiast przyszła.
-Co? Gorzej? - była śmiertelnie przerażona.
-Nie, spokojnie, nie... tylko musiał sobie przy tym wypadku naruszyć podkowę, bo się rozregulowała. Teraz widzę, że zgubił nawet podkowiak! Ale to dziwne... w każdym razie nic się kopytu nie stało.
-Możesz mu ja zmienić?
-Tak, zrobię to teraz. Mam tylko prośbę - pójdź do siodlarni, w tym małym kantorku, na trzeciej półce od lewej jest skrzyneczka z moim zestawem kowalskim, a półkę wyżej podkowiaki. Możesz mi to przynieść? Weź jego rozmiar. Ja w tym czasie zrobię nowy okład.
-Oczywiście! Już biegnę.
Kiedy ja skończyłam wmasowywać wcierke i zawijać nogę kocykiem, weszła Wolfe.
-Masz.
-Dzięki.
Założyłam ochraniacz i otworzyłam walizeczkę. Wyjęłam co trzeba i zabrałam się do pracy. Rosalie pomagała.
-No, teraz pięknie się trzyma. Pozostałe się nie uszkodziły. Ale polecam je wszystkie wymienić z jakiś tydzień.
-Wiem, już są stare - odpowiedziała.
-Teraz niech nie idzie na pastwisko - najlepiej, niech zostanie na padoczku zewnętrznym, tylko trzeba mu dotrzymać towarzystwa.
-Co zalecasz?
-Umiar. I cukierki - zaśmiałam się. - Wyjdzie z tego bez szwanku i będzie mógł swobodnie skakać. Wczoraj nie chciałam zapeszać, ale dziś jestem pewna. To nie rzutuje trwale na jego karierę.
-To dobrze - wyraźnie się rozchmurzyła.
Uśmiechnęłam się tylko i spakowałam wszystko do apteczki.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Malwa dnia Nie 21:09, 04 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|