|
WSR Du Weldenvarden (Fuksja) Wirtualna Stajnia Rysunkowa
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Av.
Pensjonariuszka
Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 20:03, 01 Mar 2009 Temat postu: Kilka dni po wypadku |
|
|
Dzwonek w moim budziku zadzwonił dziś za późno.. Zła na cały świat wstałam z łóżka i poczłapałam się do łazienki. Po wypadku stałam się bardzo drażliwa, może przez ten ciągły ból głowy od uderzenia ?? W każdym razie trzeba bardzo uważać żeby mnie nie wkurzyć.. Ciepły prysznic dużo mi dał, a przede wszystkim rozbudził mnie. Wysuszyłam włosy i ubrałam w końskie wdzianko. Jak zwykle bryczesy w krateczkę, ciepła bluza, puchowa kurtka i termobuty.. Moje krótkie włosy spięłam w mikro kitkę i założyłam na głowę czapkę z daszkiem. Zrobiłam sobie jeszcze na szybko dwie kanapki z szynką i szklankę mleka. Po 'śniadaniu' zeszłam do stajni.
Chiller stoi w trzecim boksie po lewej. Kiedy zajrzałam przez kraty do jej boksu Mała wesoło pałaszowała sianko z siatki na siano. Lewa noga była zabandażowana białym bandażem teraz sprawiającym wrażenie szarego czy nawet czarnego. Kiedy cmoknęłam odrazu podniosła łeb i podeszła niepewnie stawiając kontuzjowaną nogę na ziemi. Wystawiła łeb przez okienko. Pogłaskałam ją pieszczotliwie między oczami. Kazałam jej cofnąć łeb i wtedy otworzyłam jej boks do połowy. Nadal żując siano wystawiła ciekawsko łeb na zewnątrz. Mimo iż ma chorą nogę i nie może wychodzić z boksu nadal jest pełna energii i chęci do życia. To duży plus gdyż napewno się nie podda podczas rehabilitacji. Wzięłam z wieszaka przywieszonego do jej boksu kantar i uwiąz. Założyłam jej na łepek i wyprowadziłam z boksu. Prawda, że nie może się nigdzie ruszać, ale chyba na wyczyszczenie może wyjść. Przywiązałam ją na dwa uwiązy i poszłam do siodlarni po szczotki, bandaże, maści, płyny, witaminy, granulat i leki. Najpierw postanowiłam ją wyczyścić. Na zachętę (lub jej prośbę ) dałam jej cukierek miodowy, które niezwykle jej smakowały Zabrałam się za czyszczenie jej sierści. Na szczęście dzisiaj w nocy nie tarzała się. Po płynnym wyczyszczeniu sierści wyczyściłam jej łeb z kurzu po czym rozczesałam grzywkę. Z ogona wyjęłam słomę i rozdzieliłam kołtuny palcami. Jeszcze wyczyściłam kopyta i sprawdziłam podkowy. W końcu przyszedł czas na zmianę opatrunku. Zdjęłam opatrunek znajdujący się na zewnątrz, potem unieruchomiacz i na końcu drugi opatrunek. Noga nadal była spuchnięta, a kiedy tylko moje spojrzenie trafiło na szwy z moich oczu popłynęły łzy. Musiałam przytulić się do jej masywnej szyi. Kiedy już się w miarę opanowałam wzięłam płyn do dezynfekcji i przemyłam nim porządnie jej nogę. Naturalnie zabierała mi ją gdyż ją bolała, ale jakoś dałyśmy sobie radę. Następnie jak zaleciła vet. MissK posmarowałam nogę delikatnie maścią przeciwbólową. Po wymyciu rąk (brr ale ta maść cuchnęła ) ostrożnie zawinęłam bandażem jej nogę po czym unieruchomiłam. I ponownie nałożyłam kolejną warstwę bandażów..
Klaczuchna chwilkę poczekała na korytarzu a ja przygotowałam jej specjalną mieszankę. Do jej żłobu wrzuciłam niewielką ilość paszy granulowanej dla koni mało ruszających się. Dosypałam do tego łyżeczkę witamin w proszku i pokruszone i w płynne leki. Wymieszałam to wszystko i jeszcze sprawdziłam czy z poidła leci woda. Ostrożnie wycofałam klacz i wpuściłam ją do boksu. Od razu zaczęła jeść ze żłobu. Po zjedzeniu sprawdziłam czy wszystko zjadła (jak zwykle wszystko wylizane do czysta) i poszłam do góry przebrać się do pracy..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|